Tottenham Hotspur 1-0 Sunderland FC
Wynik spotkania w zupełności nie oddaje tego co dziś wydarzyło się na White Hart Lane. Tottenham zdominował swojego rywala, ale żeby to udokumentować w protokole meczowym musiał czekać aż do 59 minuty. Wtedy przypomniał o sobie król strzelców z poprzedniego sezonu Harry Kane.
Mecz rozpoczął się pod dyktando Tottenhamu. Gospodarze szybko narzucili swoje warunki, chcąc udowodnić, że porażka z AS Monaco, to tylko wypadek przy pracy. Piłkarze Pochettino skutecznie realizowali swój plan, bo już na początku spotkania, Kane mógł otworzyć wynik. Ładnie wykończył dośrodkowanie aktywnego w tym meczu Sona, ale dobrze ustawiony bramkarz poradził sobie z tym strzałem.
Spurs konsekwentnie atakowali bramkę Czarnych Kotów, kreując kolejne groźne sytuacje. W pierszej połowie stworzyli ich sobie 16, co jest rekordem w tym sezonie w Premier League. Goście pozwalali sobie tylko na pojedyńcze wypady pod pole karne. Jeden mógł nas sporo kosztować po błędzie Diera. Całą sytuacje uratował Kyle Walker, wybijając piłkę z linii bramkowej.
W drugiej części obraz gry nie uległ zmianie. Tottenham jeszcze bardziej szturmował bramkę Sunderlandu, ale teraz był już w swych akcjach bardziej konkretny. Gol dla gospodarzy wisiał w powietrzu. Przełamanie nadeszło w 59 minucie. Akcję prawą flanką rozpoczął Walker. Dośrodkował w pole karne. Do piłki najwyżej skoczył Alli, który głową sparował ją w stronę piątego metra. Piłka spadła pod nogi Djiobodji, ale ten tak niefrasobliwie zbierał się do wybicia, że w końcu Harry Kane odebrał mu ją i z najbliższej odległości umieścił w siatce.
Zdobyta bramka sprawiła, że Sunderland musiał rozluźnić trochę szyki obronne i ruszyć do ataku. To dało szanse Spurs, na stworzenie kolejnych dogodnych sytuacji. Kilkakrotnie byliśmy blisko na podwyższenie rezultatu, ale genialnie w bramce Czarnych Kotów spisywał się młody bramkarz Pickford.
Niestety w drugiej części zwycięstwo okupiliśmy bardzo wysoką ceną, bo boisko z urazami opuściło kilku kluczowych graczy. Najpierw Dembele, potem Dier, a na końcu Harry Kane. Dwaj pierwsi zdaniem trenera wrócą na mecz z Middlesbrough. Harrego czeka skan w poniedziałek, wszyscy modlimy się o dobre wyniki, ale nie wylądało to za dobrze. Kostka Kane wygieła się bardzo groźnie i chyba Janssen będzie musiał go zastąpić w następnych meczach.
Inne ważne wydarzenia to pełen debiut Moussy Sissoko. Francuz zagrał bardzo dobre spotkanie, świetnie kontrolował piłkę i podłączał się do akcji ofensywnych, ale nie wystarczyło to, żeby zostać zawodnikiem meczu, nim po raz kolejny wybrano Sona.
Spurs (4-2-3-1): Lloris (c); Walker, Alderweireld, Dier (Davies 77), Vertonghen; Dembele (Lamela 74), Wanyama; Sissoko, Alli, Son; Kane (Janssen 87).
Sunderland (4-3-3): Pickford; Denayer (McNair 90+2), Djilobodji, Kone, Manquillo; Cattermole (c), Kirchhoff (Khazri 79), Ndong; Pienaar (Watmore 63), Defoe, Januzaj.
Bramki: Spurs – Kane 59.
Żółte kartki: Spurs – Davies; Sunderland – Manquillo, Denayer, Cattermole, Ndong, Januzaj, Djilobodji.
Czerwone karki: Sunderland – Januzaj
Sędzia główny: Mike Dean.
Frekwencja: 31,251.
2 komentarze ODŚWIEŻ